Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2010

Zapanowanie nad emocjami czyli - przygody z sportowym dziennikarstwem

Był wtedy może kwiecień, może maj. Ciężko stwierdzić, z trudnością przypominam sobie co jadłam niedawno na śniadanie, a co dopiero fakt, kiedy to się zaczęło. Chociaż inaczej! Jeszcze kilka miesięcy temu, stojąc na hali "Jastor" w Jastrzębiu - jako kibic - nie wyobrażałam sobie faktu, że kilka miesięcy później, będę siedziała na miejscach dla prasy. Masz Ci los. Udało się! Moje, jakże ambitne plany związane z tego typu dziennikarstwem, rozpoczęły się pod koniec trzeciej klasy gimnazjum. Ciężko było określić co mnie w tym kierunku pociągnęło. Przecież jestem typowym ścisłowcem, który kocha się namiętnie w matematyce (no może z tą miłością delikatnie przesadziłam;))! Co nie zmienia faktu, że lubię matmę i idzie mi z nią lepiej aniżeli, niekiedy z polskim czy historią. No, ale przeszło od roku uczęszczam do klasy dziennikarskiej, którą mniej więcej tak sobie wyobrażałam. Choć poglądy nieco mi się zmieniły, to jednak popełniłabym to samo "głupstwo" co w maju 2009 roku

Idealny dzień z życia kibica?

Uwielbiam jego niewielki uśmiech, kciuk uniesiony do góry i konferencje z nim, w których podkreśla z uśmiechem oczywistą oczywistość. Mam wrażenie, że Roberto się nam zmienił. Mam dziką wizję jego życia, chociaż w dwóch sprawach on sam pozostaje ten sam - skromny i świetnie jeździ! Na dzień dzisiejszy ideał sportowca, dla mnie,  ideał sportowca! Gdyby ocenić dzisiejszy dzień w skali od 1-10 to bez wahania dałabym 9. Nie był to idealnie spędzony dzień.  Bo wynik Roberta mógł być lepszy, gdyby nie błędy, ale tak z drugiej strony patrząc nigdy nie wiadomo jakby to było, jakby Vettel nie stuknął Buttona ;D A więc, cieszmy się z tego co mamy, a następnym razem Roberto będzie pamiętał, że guzikami od bolidu nie bawimy się wiecznie ;-) Kolejnym pozytywnym aspektem dzisiejszego dnia był mój Stoch! Niby to tylko Japonia, 37 zawodników, ale wygrana jest! Przed Kubackim, który również świetnie skakał. Optymistycznie się zapowiada zima, oj bardzo! Cieszę się niezmiernie, że jest jak jest. Mam

Bo jak nie w Kanadzie to gdzie?

Rok 2010 to rok feralny. Można by pod to podczepic wiele, skomplikowanych spraw. Wchodząc jednak na pierwszy stopień wtajemniczenia (tzw. myśl sobie sam), możnaby się uprzec, że tak do końca źle nie jest. Cyrk, znaczy Formuła 1 gości w Kanadzie. Montreal, wyspa Notre Dame i te sprawy. Po roku przerwy, powraca do kalenadarza i powracają tu również wspomnienia. Dla polskiego kibica, dwie różne skrojności, ale skoro Borowczyk twierdzi, że mamy się tylko cieszyc to zgoda! Chociaż... dobra. Zgodziłam się z panem B. Cieszymy się, że w 2007r. naszemu "Jedynakowi" nic się nie stało, podczas makabrycznego wypadku. Cieszymy się również rok później, podczas pierwszego tryumfu na kanadyjskiej ziemi, ba! Pierwszego P1 w karierze Polaka! Robert Kubica, bo o nim tu mowa, uwielbia ten tor, "nie posiada kompleksów, po wypadku", ogólnie wszystko jest super! Dzisiejsze kwalifikacje to jednak zagrywka taktyczna, a ja się wkurwiam przed tv "dlaczego ósmy, a nie trzeci?!".

10 pytań do... Pawła Ruska ;)

Paweł Rusek – libero nietuzinkowy, nieszablonowy. Waleczny, odważny i zawsze służący pomocą! Od wielu lat zawodnik Jastrzębskiego Węgla. Niektórzy nawet mówią o nim: „Maskotka drużyny”. W tym roku, 21 stycznia, skończył 27 lat, ale jak sam mówi, jego marzeniem nadal jest gra dla polskiej reprezentacji! O swoich planach, ostatnim sezonie i o tym co zamierza robić w przyszłości, libero Jastrzębskiego Węgla,  w niżej, zamieszczonym wywiadzie. Jesteś w Jastrzębiu już parę, ładnych lat. Jednak w tym sezonie, wydaje się, zdobyłeś z drużyną najwięcej. Jeden klub, porównywalny klimat. Paweł Rusek jeszcze nie nudzi się w Jastrzębiu?   - Zgadza się. Sześć ciekawych lat w Jastrzębiu, a ja dalej nie mam dość grania dla tego klubu. Zakończony niedawno sezon, można byłoby podzielić na trzy części: Liga Mistrzów - poligon doświadczalny, Puchar Polski - wykorzystanie nieobecności Skry Bełchatów w finale oraz runda zasadnicza wraz z play offami - wyrównany poziom, ale jednak znowu Skra tryumfuje. J

To nie były te dni?

Najlepiej byłoby przejść obok. Pomyśleć: "Przecież nic się nie stało". Pewnie tak należy zrobić, bo w końcu nad rozlanym mlekiem płakać nie będziemy. Bolą mnie komentarze "wielkich kibiców", którzy przed meczem wierzą, a po nim czasami subiektywnie, oceniają naszą drużynę. Cieszę się, że mogłam usłyszeć w studiu Sebastiana Świderskiego. On pokazał, że nie możemy patrzeć na wszystko tylko pod pryzmatem jednego/dwóch spotkań/zawodników. Mi oczywiście, dzisiaj puszczały nerwy, bo gdy widzisz Kurka na pojedynczym bloku, zablokowanego, przez 180 cm Niemca, to cholera bierze, nie? Sam fakt, że Niemiec jest po drugiej stronie siatki, bierze nas o nerwice. Czuję, że nie piszę gramatycznie, ale dzisiaj dla mnie to większego znaczenia nie ma. Kibice siatkówki to w 3/4 frajerzy, którzy pozwalają się "omamić" pewnym zwyczajom. Nigdy nie uderzę się w pierś i nie powiem "Przepraszam Castellani". Nie mam po co. Nie akceptowałam trenera, do teraz do mnie nie pr

Pieniądze. Dobra rzecz.

Sponsoring sportowy jest tak skomplikowany, że aż niemożliwy do przejścia. Nieraz, nie dwa pokłóciłam się o tą "głupotę" z ojcem. "Bo kiedyś nie było tyle pieniędzy" - fakt, nie było, ale teraz skądś się wzięły. Nie byłam, nie jestem i zapewne, nie będę nigdy ekonomistą czy czymkolwiek innym związanym z pieniędzmi, ale sport to moja smykałka i nie bez podstawy o "sportowych pieniążkach", szczególnie tych w siatkówce, pragnę napisać. Drużyna z Sopotu, która przegrała SPORTOWĄ walkę na boisku, z drużyną Mielca, nie dostała się do najwyższych rozgrywek ligowych kobiet. Siatkarki zrobiły "małego psikusa" przyszłym, potencjalnym sponsorom, z Polską Grupą Energetyczną na czele! Spółka państwowa, która sponsoruje już jeden z zespołów PlusLigi mężczyzn, Skrę Bełchatów, chciała rozłożyć swe żagle i wypłynąć na bardziej "kobiece wody", dobra, niech pozostaną parkiety. ;) Sportowa walka nie pomogła, ale pomogły pieniądze, bo w końcu "kasa,

Irracjonalne podejście do sprawy

Niedzielny poranek, z ciepłą herbatą w ręku. Na dworze niezła "parówa", w zasadzie to prawdopodobnie zacznie zaraz padać. Też mi nowość. Na nogach od 8, bo musiałam na 9 pójść do kościoła, by potem zapanował ład i spokój, przynajmniej do popołudnia. Już o 14, smak prawdziwych emocji, z Kubicą w roli głównej. W pamięci mam jeszcze wyścig sprzed dwóch tygodni, na moim ulubionym torze w Monako. Oczywiście pewien niedosyt był, ale w końcu podium to podium! Zastanawiając się dzisiaj, jak może wyglądać start i wejście w pierwszy zakręt przez czołówkę, wyobraziłam sobie, nierealny w każdym razie, schemat: Pietrow wyprzedza Felipe Masse, Kubica pokonuje na pierwszym zakręcie Schumachera, z przodu się rozbija Button z Rosbergiem, Hamilton przebija oponę. Red Bulle w dalszej części wyścigu, ulegają awarii i w ten oto sposób Robert Kubica wygrywa swój pierwszy wyścig w tym sezonie! Wiem, wiem. Marzenia ściętej głowy i ten mój "polski optymizm". Będę zadowolona z miejsca 5-

Nie kupimy kota w worku?

Codziennie, gdy wracam ze szkoły, to pierwsze co zwraca mą uwagę, jest portal reprezentacja.net. Nic w tym dziwnego, bo "sezon ogórkowy" trwa, chociaż ogórków na grządkach może być bardzo mało. Może to jakaś wytyczna tych transferów w Plus Lidze? "Wyścig zbrojeń" - główne hasło tego, jak i wcześniejszych sezonów transferowych. Reprezentacje przygotowują się do  przeróżnych imprez, na światowych parkietach, a menedżerowie? Działają! W przedbiegach, na pierwszym miejscu w "wyścigu" zajmuje drużyna Kędzierzyna-Koźla. Choć do półmetku jeszcze daleko, to jednak jedna z drużyn Górnego Śląska pozyskała już takich siatkarzy jak: Sebastian Świderski, Piotr Gacek czy Patryk Czarnowski. Rodzi się drużyna, ale czy aby wystarczająco dobra? Oczywiście, nie śpią inne zespoły. Swe "zakupy", intensywnie rozpoczął Rzeszów. Dzisiaj media obiegły wieść, że do zespołu z Podkarpacia, dołączył niemiecki atakujący, Georg Grozer. Twarz tym bardziej znana, bo wraz z VF