Wypadałoby się odezwać. Choć ostatnio jakoś nie widzę większej potrzeby, no ale. Możliwe, że są jacyś amatorzy 'mojego życia'. ;))) Mniejsza, naprawdę.
Wypadałoby zacząć od początku. Ale chyba najpierw zacznę od tego, że właśnie okupuję mój ukochany pokój, którego mi tak bardzo brakuje. Tak, to takie miejsce na tej ziemi, gdzie bym mogła się zagnieździć do końca życia. Tyle, że najchętniej przeniosłabym go np. do Katowic. (; Albo do Poznania. W zależności, gdzie bym spędzała cały swój czas.
Poznańska wyprawa była czymś w rodzaju 'sajens fikszyn', hehe. Było zimno i zamarzłam niemal na śmierć. Idealnie w zasadzie też nie było. 2:0 w dupę. Dodatkowo, jak zwykle stewardzi mieli nas w dupce. :* I chuj, że jedziesz miliony kilometrów w milionowym mrozie (taka tam hiperbolizacja), oni Cię i tak nie wpuszczą. Lololol. No cóż, this is life. Przynajmniej z Kaśką było bardzo śmiesznie i dziękuję jej za nocleg i za to, że wstawała razem ze mną, tak wcześnie. Oprócz tego sesja - Rudilić, Rudimolić i Dimolić. ;)))
Dimolicia nie umiem znaleźć. Mniejsza.
Narobiłam pełno zdjęć, za które nawet nie chce mi się zabierać. Ale jest dużo 'czystych' Aleksów ;)) Jedną kompilację zdjęć, w sumie, wkleję ;)
Wypadałoby zacząć od początku. Ale chyba najpierw zacznę od tego, że właśnie okupuję mój ukochany pokój, którego mi tak bardzo brakuje. Tak, to takie miejsce na tej ziemi, gdzie bym mogła się zagnieździć do końca życia. Tyle, że najchętniej przeniosłabym go np. do Katowic. (; Albo do Poznania. W zależności, gdzie bym spędzała cały swój czas.
Poznańska wyprawa była czymś w rodzaju 'sajens fikszyn', hehe. Było zimno i zamarzłam niemal na śmierć. Idealnie w zasadzie też nie było. 2:0 w dupę. Dodatkowo, jak zwykle stewardzi mieli nas w dupce. :* I chuj, że jedziesz miliony kilometrów w milionowym mrozie (taka tam hiperbolizacja), oni Cię i tak nie wpuszczą. Lololol. No cóż, this is life. Przynajmniej z Kaśką było bardzo śmiesznie i dziękuję jej za nocleg i za to, że wstawała razem ze mną, tak wcześnie. Oprócz tego sesja - Rudilić, Rudimolić i Dimolić. ;)))
Dimolicia nie umiem znaleźć. Mniejsza.
Narobiłam pełno zdjęć, za które nawet nie chce mi się zabierać. Ale jest dużo 'czystych' Aleksów ;)) Jedną kompilację zdjęć, w sumie, wkleję ;)
Dobra, wkleiłam dwie ;P
Hm, co dalej do Poznania? W sumie już nie ma o czym mówić. Trochę zresetowałam głowę, ale nie na długo. Gdy wróciłam w niedziele do domu, zaraz w sumie zbierałyśmy się z Palą na siatkówkę. Jeeeeeeeej, chyba w życiu tak nie grałam w siatkę! W liceum to może dwie osoby na krzyż jakoś grały, a my zebraliśmy taką dość ogarniętą paczkę, przez co mecz mógł się podobać. Co do swojej gry? Hm... Bez szaleństwa. W końcu nigdy jakoś wybitnie nie grałam.
Po siatkówce to była taka 'posiatkarskie piwo'. ;d Czyli no, sportowcy z nas pełną parą! :D
Niedzielny wieczór był specyficzny i to co chciałam wykreślić z głowy, zakotwiczyło mi jeszcze bardziej. O ironio, czemuż mnie to spotyka? Ale jak mówią mi wokół, że niesprawiedliwie i na zapas oceniam rzeczywistość, to dobrze... Już przestaję. Jak będę płakać to Wy będziecie mnie pocieszać. :*
Na uczelni bez szału. Jak zwykle. W mieszkaniu trochę mnie denerwuje atmosfera. Tak no, właśnie. Ale teraz już chyba, przez jakiś czas nie zamierzam o tym myśleć. ;)))
Ta, jestem jakaś lakoniczna, zwłaszcza o moje wynurzenia (napisałam ten wyraz 3 razy z błędem!) sercowe, ale chyba nie do końca jest to dobre miejsce na tego typu sprawy. ;) Jednak. Powinnam skasować 3/4 notek na tym blogspocie, ale zajęłam się tymi tylko od 28.09 ;))) Tak, dla niepoznaki.
Napisałabym o czymś jeszcze, ale w sumie, chyba nie jestem jeszcze do końca na to gotowa. Sorry. :*
Na zakończenie, podzielę się jakże radosnymi, sportowymi nowinami!
Semir strzelił i asystował we wczorajszym meczu z Metalistem, w 1/8 Pucharu Ukrainy! Ta bramka Sema dała dogrywkę! A w drugiej jej połowie, asystował przy golu tego nieszczęśnika, Levana Kenii ;))) Najważniejsze, że kolejny etap przeszli, chociaż ten początek i ta piłka wędrująca swobodnie po polu karnym Bogatinova - zgroza pańska z tą ich obroną. Naprawdę.
Taki tam, skrót z wczorajszego spotkania. Ech, dlaczego komentarze na yt, chwalą tego idiotę Kenię? Bo wszedł świeży w dogrywce i w końcu trafił do siatki? Nie zrozumiem świata.
No i Jastrzębski pokonał Rennes Volley 35! I zagra w kolejnej rundzie Pucharu CEV! ;)))))))))))
A na niedzielny mecz przyjeżdża Anka! I szturmujemy mecz JW-Skra! Hehehehe!
Komentarze
Prześlij komentarz