Przejdź do głównej zawartości

Plaża Open w Rybniku!

Hej!
Ostatnio sporo się dzieje, że nawet zbytnio nie mam kiedy pisać. Ciągle gdzieś jakieś zdjęcia, ciągle coś w okolicy. Normalnie głowa mała! Ponadto wiele zmartwień dotyczących mieszkania. Nie wyszło tak, jak miało być. Zwyciężyła inna opcja. Będę musiała pożegnać się z Błękitną. Może to i dobrze? Nowe mieszkania, nowe wyzwania i możliwości. No i mieszkanie z J... HAHAHA, jak to było? Nie mogłabym z nią mieszkać, bo się pozabijamy? No, to będzie okazja poćwiczyć trochę to zabijanie. :D Mieszkanie jest piękne! No i w świetnej okolicy. Znaczy, moja okolica Silesii też była wyborna. Ale jednak może i tam się przyzwyczaję. Obym wytrzymała przez rok. :D

Jednak nie chcę już o tym mówić, bo pewnie jeszcze się nagadam. Bo w tym wszystkim nie ma tylko pozytywnych spraw. Są też takie, które nazwane są błędami. A ja za swoje błędy zazwyczaj płacę. Za czyjeś? Nie mam zamiaru.


Plaża Open! Ostatni weekend w Rybniku był świetny! Wspaniała pogoda, opalenizna, zdjęcia, piasek i siatkówka plażowa. ;) Kapitalnie się czułam. I w niedziele, gdy wracałyśmy z D. byłyśmy tak zmęczone, ale żal było, że to już koniec i na kolejne zawody z tego cyklu, w naszym regionie zobaczymy pewnie dopiero za rok. Ja się trochę dokształciłam z siatkówki plażowej i obiecałam B., że potrenujemy i w przyszłym roku wystartujemy w turnieju kobiecym! :D Czemu by nie? :D Zajebista przygoda by była. ;) To bez wątpienia będzie jeden z celów 2015 roku. ;d Poza tym zrobiłam masę, całkiem spoko zdjęć, "otrzaskałam się" z twarzami i chyba nie wiem jakim cudem załatwiłam koszulki, które pójdą na konkurs na Czas Siatkówki. Przeszłam po prostu samą siebie. Jeszcze mogłam se wywiad ze Świdrem czy Witczakiem zrobić, no ale... Bez przesadyzmu z tą moją wylewnością. Poznałam A. i D. Z D. już sobie obiecałyśmy, że pojedziemy do Bełchatowa na mecz z Jastrzębiem, jak się zgra wszystko po naszej myśli. ;)

Darmowe lody, zdobyte koszulki, całkowity chillout!!! Tego było potrzeba! A nie trzeba było jeździć Bóg wie gdzie. ;) No i trochę większe przekonanie do plażówki. Chociaż i tak uważam, że jest nudniejsza od halowej. ;)

Na koniec jeszcze parę zdjęć, które zrobiłam no i w sumie to... Do napisania! ;)






























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kawałek czasu.

Mam odrobinę wolnego czasu, przed ogarnięciem się do Beaty, by zobaczyć mecz Lecha z Bełchatowem. ;)) Wróciłam do domku. Wczoraj byłam u babci. Przeczytałam kolejną książkę. Tym razem "Nie całkiem do pary". Hm... Szczerze mówiąc, przeżyłam kolejne rozczarowanie, w ciągu ostatnich 5 dni. No cóż. Laska zakochana od trzech lat w facecie, który wyjeżdża na "występy letnie" do teatru, ogólnie są ze sobą... Związek już od początku był dziwny. Taki zupełnie... nie do pary. Podtrzymywała go tylko Tracey. No cóż. Myślałam, że będzie bardziej rozwinięty jeden z wątków dotyczący Buckley'a (późniejszego NAJ NAJ NAJ przyjaciela), ale z tym też wyszło jakoś tak, nijako. Ogólnie, podziwiam siebie, że dokończyłam tę książkę. Cóż, jednak opis z tyłu książki, nie zawsze odzwierciedla nasze przypuszczenia o książce. Chyba, że mam za wysokie wymagania. Cóż. Na szafce pozostał jeszcze jeden tytuł. "Po prostu idealnie!" i może, jak wrócę cała ze Szczerbic, to się nią za

Cause you make feel like, I’ve been locked out of heaven

Wypadałoby się odezwać. Choć ostatnio jakoś nie widzę większej potrzeby, no ale. Możliwe, że są jacyś amatorzy 'mojego życia'. ;))) Mniejsza, naprawdę. Wypadałoby zacząć od początku. Ale chyba najpierw zacznę od tego, że właśnie okupuję mój ukochany pokój, którego mi tak bardzo brakuje. Tak, to takie miejsce na tej ziemi, gdzie bym mogła się zagnieździć do końca życia. Tyle, że najchętniej przeniosłabym go np. do Katowic. (; Albo do Poznania. W zależności, gdzie bym spędzała cały swój czas. Poznańska wyprawa była czymś w rodzaju 'sajens fikszyn', hehe. Było zimno i zamarzłam niemal na śmierć. Idealnie w zasadzie też nie było. 2:0 w dupę. Dodatkowo, jak zwykle stewardzi mieli nas w dupce. :* I chuj, że jedziesz miliony kilometrów w milionowym mrozie (taka tam hiperbolizacja), oni Cię i tak nie wpuszczą. Lololol. No cóż, this is life. Przynajmniej z Kaśką było bardzo śmiesznie i dziękuję jej za nocleg i za to, że wstawała razem ze mną, tak wcześnie. Oprócz tego sesja

2017 rok - jest w ogóle co podsumowywać?

Hello, it's me! Trochę odświeżyłam stronę, odrobinę również przemyślałam sprawę i możliwe, że zmieni się jeszcze parę rzeczy tutaj, ale zasadniczo nie po to teraz piszę. Wszystko potrzebuje czasu. Zastanawiałam się jakiś czas, jak podsumować ten 2017 rok. Nie wiedziałam do końca gdzie, kiedy i w jakim celu. Wypadło na "moje miejsce w sieci". A jako iż jest zaniedbane, to czas je reaktywować! W końcu nowy rok, nowa ja! Jeszcze jedną poważną przeszkodą do tego by cokolwiek opisać był... nie do końca optymistyczny wydźwięk tego roku. Jednak patrząc szerzej - poza paroma rozczarowaniami natury emocjonalno-uczuciowej, nie wypełnieniem żadnego postanowienia noworocznego i stworzeniem znowu murów obronnych - to nie był taki beznadziejny rok. Po prostu był trochę gorszy od paru poprzednich. Kiedy spisywałam multum postanowień noworocznych, które nawet nie były szczególnie trudne do zrealizowania, nie myślałam, że może pójść aż tak wszystko nie tak. Tym samym, w nadchod