Przejdź do głównej zawartości

Entliczek pętliczek

No siemano!
Zgłodniali wieściami, co u mnie... Powiadamiam, że żyję! Od wtorku, to nawet bardzo dobrze. ;dd Wybiła już północ. Czwartkowe zajęcia od 9:30. Wykład z psychologii, także no...


Co do nauki... Szczerze powiedziawszy, oprócz genezy i rozwoju sportu, to nie ma co do roboty :P Pierwsze, zapowiedziane kolokwium jest na 30 października z... Technologi informacyjnej. No naprawdę, so sweet. ;)) Cóż, co do ludzi, to jakoś ich pomału ogarniam... ;d Joga mi zniszczyła kolana. Także no... Może jeszcze trochę, a ogarnę całe życie. Bo jeżeli chodzi o mieszkanie z dziewczynami to jest bardzo ok. ;)))))

Co do mojego, słodziachnego humoru. Semir miał ostatnio urodziny i chyba miał dobry humor, że odpisał mi na życzenia. ;33 To było drugie najpiękniejsze "Dziekuje" jakie otrzymałam od kogokolwiek. Wiem, wiem... Jaram się byle czym, ale to ja. Ale naprawdę, do dziś, dzień nie wierzę do końca co się stało... Hm, co tam jeszcze. Ano, mecz Jastrzębskiego z Kielcami. ;d Ładne 3:0. No i Niki Penchev. Można mówić różne rzeczy, ale na żywo jest to cholerny słodziak! Innego określenia na niego nie mam... ;)) Na koniec zdjęcia z meczu oraz zdjęcia Loko, a głównie Denisa, z meczu z Iskrą Odincovo, z trzeciej kolejki. Miałam napisać podsumowanie IV kolejki, ale dzisiaj ta Pomka, a tej nocy chyba już tego nie ogarnę :< I co tu z tym fantem zrobić?

Nie męcząc siebie i Was już więcej, kończę.













Takie tam z Penchevem ;))














PS. Czemu muszę iść na ten marketing na 15:30?! :<

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cause you make feel like, I’ve been locked out of heaven

Wypadałoby się odezwać. Choć ostatnio jakoś nie widzę większej potrzeby, no ale. Możliwe, że są jacyś amatorzy 'mojego życia'. ;))) Mniejsza, naprawdę. Wypadałoby zacząć od początku. Ale chyba najpierw zacznę od tego, że właśnie okupuję mój ukochany pokój, którego mi tak bardzo brakuje. Tak, to takie miejsce na tej ziemi, gdzie bym mogła się zagnieździć do końca życia. Tyle, że najchętniej przeniosłabym go np. do Katowic. (; Albo do Poznania. W zależności, gdzie bym spędzała cały swój czas. Poznańska wyprawa była czymś w rodzaju 'sajens fikszyn', hehe. Było zimno i zamarzłam niemal na śmierć. Idealnie w zasadzie też nie było. 2:0 w dupę. Dodatkowo, jak zwykle stewardzi mieli nas w dupce. :* I chuj, że jedziesz miliony kilometrów w milionowym mrozie (taka tam hiperbolizacja), oni Cię i tak nie wpuszczą. Lololol. No cóż, this is life. Przynajmniej z Kaśką było bardzo śmiesznie i dziękuję jej za nocleg i za to, że wstawała razem ze mną, tak wcześnie. Oprócz tego sesja

Kawałek czasu.

Mam odrobinę wolnego czasu, przed ogarnięciem się do Beaty, by zobaczyć mecz Lecha z Bełchatowem. ;)) Wróciłam do domku. Wczoraj byłam u babci. Przeczytałam kolejną książkę. Tym razem "Nie całkiem do pary". Hm... Szczerze mówiąc, przeżyłam kolejne rozczarowanie, w ciągu ostatnich 5 dni. No cóż. Laska zakochana od trzech lat w facecie, który wyjeżdża na "występy letnie" do teatru, ogólnie są ze sobą... Związek już od początku był dziwny. Taki zupełnie... nie do pary. Podtrzymywała go tylko Tracey. No cóż. Myślałam, że będzie bardziej rozwinięty jeden z wątków dotyczący Buckley'a (późniejszego NAJ NAJ NAJ przyjaciela), ale z tym też wyszło jakoś tak, nijako. Ogólnie, podziwiam siebie, że dokończyłam tę książkę. Cóż, jednak opis z tyłu książki, nie zawsze odzwierciedla nasze przypuszczenia o książce. Chyba, że mam za wysokie wymagania. Cóż. Na szafce pozostał jeszcze jeden tytuł. "Po prostu idealnie!" i może, jak wrócę cała ze Szczerbic, to się nią za

2017 rok - jest w ogóle co podsumowywać?

Hello, it's me! Trochę odświeżyłam stronę, odrobinę również przemyślałam sprawę i możliwe, że zmieni się jeszcze parę rzeczy tutaj, ale zasadniczo nie po to teraz piszę. Wszystko potrzebuje czasu. Zastanawiałam się jakiś czas, jak podsumować ten 2017 rok. Nie wiedziałam do końca gdzie, kiedy i w jakim celu. Wypadło na "moje miejsce w sieci". A jako iż jest zaniedbane, to czas je reaktywować! W końcu nowy rok, nowa ja! Jeszcze jedną poważną przeszkodą do tego by cokolwiek opisać był... nie do końca optymistyczny wydźwięk tego roku. Jednak patrząc szerzej - poza paroma rozczarowaniami natury emocjonalno-uczuciowej, nie wypełnieniem żadnego postanowienia noworocznego i stworzeniem znowu murów obronnych - to nie był taki beznadziejny rok. Po prostu był trochę gorszy od paru poprzednich. Kiedy spisywałam multum postanowień noworocznych, które nawet nie były szczególnie trudne do zrealizowania, nie myślałam, że może pójść aż tak wszystko nie tak. Tym samym, w nadchod