Przejdź do głównej zawartości

I dobrze, i źle

Jakoś nie mam ostatnio ani weny, ani zbytnio wiele czasu na napisanie czegoś konstruktywnego ;)) No, ale przed snem, podzielę się paroma wydarzeniami z tego weekendu.

Piątkowa prezentacja była ogólnie rozczarowująca. Największym widowiskiem miały być magiczne sztuczki Macieja Pola, ale były jakoś mało pasjonujące. Ech, najbardziej poruszającym dla mnie momentem był ... Michał Łasko (TAK) i jego polski. ;))) Nie żebym się śmiała, no gdzieżbym ja! Całość mam ładnie nagrane:

Zdjęcia to najlepsze nie powychodziły, ale na końcu wrzucę, to co już dawałam na fejsie.

Następny dzień - czyli mecz ;))) Fajnie było zobaczyć te pomarańczowe mordki, w końcu, w hali, rozgrzewających się i grających. Mecz może fenomenalny nie był, ale co zwycięstwo to zwycięstwo. ;))) Po meczu, czekanie na siatkarzy... Normalka. Akcja z miną Kubiaka i w zasadzie z aparatem Dominiki, który nie chciał się włączyć, a biedny Kubi nie wiedział czy ma mnie do siebie tulić czy co robić. Aż w końcu wyszło jak wyszło.
No sooo sweeeeeeeet. Nieprawdaż? No, ale chwilę potem, musiałam to zmienić i wyszło bardziej przyzwoicie.
W ogóle, elegancka bluza, Michał!

Po perypetiach z Kubiakiem, warto by nadmienić o postępach Matteo 'Martini' Martino związane z nauką języka polskiego. Po jakże wypowiedzianym z gracją 'Dziękuję', nastąpił jakże ciekawy pokaz umiejętności, które wstąpiły w niego tak nagle i zasadniczo nie wiadomo było, czy mówił to do kogoś czy faktycznie się 'chwalił' swoją polszczyzną. Wiadomo, że chodzi o powszechne słowo: 'kurwa'. A chwilę potem było, że zna jeszcze dwa słowa i wypowiedział, z tym swoim włosko-cwaniackim wyrazem twarzy: 'ja pierdole'. No tak, Matteo. Jeszcze trochę, a możesz zdawać maturkę z polskiego. Na końcu, 'poczęstował' wszystkich subtelnym 'Dobranoc' i na tym zakończyły się jego polskie umiejętności. ;))
W sumie, więcej 'jaj' z siatkarzami nie było. Zrobiłam se jeszcze zdjęcia paroma ludziami. ;))






Na sam już koniec zdjęcia z meczu. ;)) Zapraszam serdecznie na stronę siatkowka24.pl, znajdziecie tam niebawem zdjęcia Dominiki z meczu. ;))

Buziaczki ;*
























Komentarze

  1. Wypowiedzi Michała po polsku zawsze słucha się z przyjemnością no i uważam, że są kapitalne. Tego faceta nie da się nie lubić! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Vienna!

Ta, jestem żałosna z moją regularnością. Zdecydowanie brakuje mi czasu na właśnie takie coś. Na pisanie o czymś co fajnego w życiu robię. A wydaje mi się, że robię wiele fajnych rzeczy, a dziś o jednej z nich, czyli o mojej wyprawie do Wiednia! Wybrałam się tam ze swoją współlokatorką, na jeden dzień. Wyjechałyśmy w nocy, byłyśmy na miejscu przed szóstą rano, a autobus powrotny miałyśmy o godzinie 22:30. Polski Bus to najcudowniejsze "dzieło", które zostało stworzone! Za całość przejazdu zapłaciłam tylko 24zł w obie strony!!! Można by powiedzieć, że prawie za darmo. Tyle, że bilety na listopad kupowałyśmy w sierpniu. No, ale wyszło jak wyszło i w sumie zdecydowanie się cieszę, że tak właśnie wypadło... Na początku mało do nas docierało, że jedziemy do stolicy Austrii. Dopiero w dniu wyjazdu, zaczęłyśmy czuć, że coś się dzieje! I tak praktycznie, poza jednym wydrukowanym tekstem, w którym to para opisywała swój jednodniowy pobyt w Wiedniu, nie miałyśmy nic. Ostatnio gło...

MISTRZOSTWO ŚWIATA! Cz. III

Bo gdy byłam w Spodku... Chwila, chwila. Od początku. Ogólnie niedziela była dla nas wszystkim wielkim świętem! Coś niesamowitego. A my dalej nie wierzyłyśmy, że cholera, mamy bilety na finał, w którym zagrają POLACY! 7 kwietnia zrobiliśmy interes życia kupując wejściówki i czekając kilka godzin w Saturnie, by dostać jakiekolwiek miejsca. I powiem tak... Wiadomo, że w Spodku widać niemal zewsząd, ale za te pieniądze (a miałyśmy bilety za 200zł w strefie niebieskiej, czyli prawie najtańsze), kupiłyśmy chyba najlepiej jak mogłyśmy! Od początku, kiedy tylko doszłyśmy na nasze miejsca z Aśką i z Eweliną nie mogłyśmy się nacieszyć tym widokiem! Zdjęciom na początku nie było końca i wiem, że to najpiękniejsze, że mogłam sobie to jakoś uchwycić. I mieć, po prostu. Dołączyła do nas również Pala, która miała miejsca w tym samym sektorze, ale dwa rzędy wyżej. ;-) Wejście naszych i Brazylijczyków na boisko, pokazywanie nas na telebimie, n...

2017 rok - jest w ogóle co podsumowywać?

Hello, it's me! Trochę odświeżyłam stronę, odrobinę również przemyślałam sprawę i możliwe, że zmieni się jeszcze parę rzeczy tutaj, ale zasadniczo nie po to teraz piszę. Wszystko potrzebuje czasu. Zastanawiałam się jakiś czas, jak podsumować ten 2017 rok. Nie wiedziałam do końca gdzie, kiedy i w jakim celu. Wypadło na "moje miejsce w sieci". A jako iż jest zaniedbane, to czas je reaktywować! W końcu nowy rok, nowa ja! Jeszcze jedną poważną przeszkodą do tego by cokolwiek opisać był... nie do końca optymistyczny wydźwięk tego roku. Jednak patrząc szerzej - poza paroma rozczarowaniami natury emocjonalno-uczuciowej, nie wypełnieniem żadnego postanowienia noworocznego i stworzeniem znowu murów obronnych - to nie był taki beznadziejny rok. Po prostu był trochę gorszy od paru poprzednich. Kiedy spisywałam multum postanowień noworocznych, które nawet nie były szczególnie trudne do zrealizowania, nie myślałam, że może pójść aż tak wszystko nie tak. Tym samym, w nadchod...