Dzisiejsze popołudnio-wieczór razem z Fojciką spędziłyśmy w Plazie na prezentacji II ligowego rybnickiego klubu siatkarskiego, TS Volley Rybnik. Poprzedzona ona była koncertem Metrowego, przez którego zrobił się tylko sztuczny tłum. W sumie, cóż się dziwić. Dzieciarnia przyszła trochę pokrzyczeć, poprzeklinać i to by było na tyle. No i zrobić sobie focie z idolem. Okej. Mniejsza, naprawdę. ;))) Nadszedł czas prezentacji. Oficjalne przemówienia, blablabla... Nawet Prezydent Miasta się pofatygował przyjść. ;)) Ogólnie sooo sweet. A ja tylko się kręciłam i ciągle "ciągałam" Beatę, by szła za mną. W końcu znalazłam miejsce godne do robienia zdjęć. Chociaż mój aparat oczywiście, zwyczajowo... Nawalił ;3 Karta pamięci chyba się zepsuła do końca... Musiałam inną taktykę przybrać i miałam do dyspozycji, cyknąć 24 zdjęcia. Malućko, no cóż. Ale coś tam zrobiłam no i jakością grzeszyć też nie będą.
Cóż, co do refleksji, to wypadałoby się wybrać na jakieś mecze ;P Bo fajna, MŁODA ekipa w tym Rybniku, która ma zamiar powalczyć o awans. Ja tam potencjału ich do końca nie znam (no może, poza Arkiem Tarleckim, który przecież ma za sobą sezony w Plusligowym Jadarze Radom), ale możliwe, że coś z nich będzie. Gościem specjalnym był rodowity rybniczanin (no dumaMAX, wiadomo!) Mariusz Prudel. ;))) Nawet mam jakiś materiał do artykułu, tylko nim ja go sklecę... Mało ważne. Rozdawał autografy, robił sobie zdjęcia z kibicami (tak, też se zrobiłam, co mam być gorsza?). Chciałam jeszcze zdjęcie z pewnym siatkarzem Volley'a zrobić, ale jakoś ciężko mi na duszy było by podejść. Więc ostatecznie - nie podeszłam, brawka. Na koniec, gdy wszyscy się zaczęli rozchodzić, narobiłam sobie siary, bo koniecznie chciałam koszulkę! Miałam odbić piłkę do siaty nad sobą pięć razy na takiej gównienej, gumowej piłce, na której nie szło utrzymać równowagi. Jeszcze miałam buty na obcasie, więc ceremonialnie je rozebrałam i starałam się to zrobić. UDAŁO SIĘ! Po chwilach upokorzeń, nadszedł czas na uścisk (niezadowolonego z życia) "prezesa" (który nie był prezesem) no i wręczenie mi torebeczki z koszuleczką. Ach, tak... Dobrze, że tego nikt nie nagrał, bo wstyd. ;)))))) Ogólnie, wieczór zaliczony do udanych. A od jutra jedno wielkie pakowanie... Chyba się powieszę, naprawdę...
Na koniec zdjęcia z dzisiejszego wydarzenia, a na koniec kilka fotek, z moich dzisiejszych zdobyczy ;P
 |
Wyszłam jak wampir, znowu, o ironio |
 |
przednia część koszulki |
 |
tylna część koszulki |
"Hm, Roksana przez 'ks' czy 'x'?" ;)))
PS. Boże, zapomniałam wspomnieć. Studentka zarządzania sportem ma piątki wolne. ;333
Komentarze
Prześlij komentarz